Film interesujący. Spokojnie można go polecić. Ciekawa intryga.
Nie podobają mi się natomiast bohaterowie:
dziewczyna: od kiedy to polskie studentki ASP są takimi specjalistkami w perfekcyjnym podrabianiu niderlandzkich obrazów z XV wieku?
chłopak: żaden złodziej nigdy nie wstąpi do Policji (mentalność i zarobki, a zresztą nie zostałby przyjęty - zaświadczenie o niekaralności
i poświadzczenie bezpieczeństwa są dla człowieka z taką przeszłością nieosiągalne), a już na pewno nie zostanie tam specjalistą od exploziwów.
Ale ogólnie ciekawy film.
no obawiam się, że się mylisz, bo to nie Julian siedział za kratkami, a Cuma. Zresztą potem nawet Cuma mówi, że mógłby wydać Juliana, ale ostatecznie tego nie robi. Julian, po akcji, po której cuma wylądował "we więźniu ^^", nie miał szans zdziałać nic w pojedynkę, zwłaszcza, że miał dużo mniejsze doświadczenie. To jedno. Co do Magdy , to jedynego wytłumaczenia można upatrywać w tym, że jest ona wnuczką Hagena, po którym nie tylko odziedziczyła talent, ale też film niejednokrotnie pokazuje, że CAŁY czas z nim współpracowała, przecież część kopii zrobił on.
Rozbawiło mnie to :) Nie znasz ludzi , jeśli myślisz , że nikt nie jest w stanie zrobić kopii idealnej . To samo tyczy się chłopaka , skąd wiesz ? Chyba , że mówisz z własnego doświadczenia .
Z własnego nie, ale moja znajoma siedzi w podobnym temacie. Zrobienie idealnej kopii tak starego dzieła tak znanego i zbadanego artysty graniczy z niemożliwością. I nie chodzi tu o zwykłe namalowanie obrazu. Jest tysiąc innych kwestii: drewno użyte jako podkład ( nie można postarzeć drewna o 500 lat), warstwy malarskie artysty, dziesiątki warstw werniksów i innych substancji konserwatorskich, podniszczenia i ubytki skatologowane itd. itp. Nie znam się aż tak dobrze, żeby wszystko przytaczać. Zresztą nie o to chodzi. Napisałem też, że film się podoba. Więc po co dyskutować. Pozdrawiam
deska pod obraz pochodziła z orzechowego kredensu wypatrzonego przez Hagena w sklepie z antykami, więc nie była do końca podróbką. ale nie przywiązywałabym wagi do takich szczegółów. dużo ciekawsze jest moim zdaniem (wnioskuję, że pierwsz raz oglądałeś film), połapanie się, ile w zasadzie było tych kopii i do kogo one trafiły ;).
1 - Kreft
2 - Krętałowicz
3 - Muzeum -
4 - odkupiła Sykalska, ale jak wiemy chyba dostała oryginał. Jednak Gruby dostał fotokopie kopii.
Więc już nie wiem. a jestem świeżo po ponownym obejrzeniu :)
tutaj masz dokładne wyjaśnienie , z którym się zgadzam (po wielokrotnym obejrzeniu filmu). jest ono dość skomplikowane i długie, dlatego wklejam link. http://www.filmweb.pl/film/Vinci-2004-113329/discussion/WYJA%C5%9ANIENIA,1587066 Pozdrawiam
Doprawdy ciezko zadowolic polskiego odbiorce. Jak nie narzeka na to, ze potrafimy krecic dramaty przedstawiajace nasza szara rzeczywistosc, to kiedy ktos nakreci komedyjke kryminalna, to i tak znajda sie tacy, ktorzy poddadza pod watpliwosc zawarte w niej tresci. Film jest abstrakcyjny od poczatku do konca i tak tez nalezy go odebrac. Jezeli wolicie realne filmy, bez zakrzywienia rzeczywistosci, to polecam zapis kamer w supermarkecie.
Mnie to wkurzyly 2 sytuacje:
- 4 kopie znanegoo obrazu sprzedane za grube miliony - swietny sposob na zarobek: podrobic obraz (co za problem) i sprzedac go jakiemus dzianemu idiocie (nie lepiej od razu zrobic 1000 kopii i nakarmic glodujace dzieci?)
- dziadek tak po prostu sobie sprzedaje kopie obrazu swoim znajomym, a oni nawet nie weryfikuja czy to oryginal czy nie. Swoja droga to podpisanie na siebie wyroku smierci bo nie sadze by uszlo mu to plazem.
1.Drewno użyte jako podkład było z drzewa orzechowego jak już wspomniał babariba powyżej, a w filmie mówi Magda (nie wiem czy to prawda), że na szczęście na orzechu po 50 latach nie da się określić wieku drewna, może mieć zarówno 51 lat co i 600. To pierwsze primo. I reszta Twoich wątpliwości jest też w miarę powyjaśniana w filmie, ja nie wiem jak oglądałeś, że masz takie "problemy".
2. Do AstonMarkiz, co do weryfikacji to była scena jak jeden z tych bogaczy usłyszał jadąc samochodem w radiu, że obraz został skradziony, więc co miał weryfikować jak w mediach był wystarczający szum. Co miał zadzwonić do Muzeum Czartoryskich i powiedzieć, żeby przysłali eksperta, bo chce kupić oryginalnego Da Vinci i nie wie czy go nie chcą wykołować?
Boże widzisz i nie grzmisz. Pozdro
"Co miał zadzwonić do Muzeum Czartoryskich i powiedzieć, żeby przysłali eksperta, bo chce kupić oryginalnego Da Vinci i nie wie czy go nie chcą wykołować? " - przeciez mogl zrobic tak jak Gruby. sprawdzic za pomoca plyty. tez mi sie to nie spodobalo w filmie. zbyt naiwne. ale moze myslal ze jak sprzedaje mu to jego znajomy to nie ma mowy o oszustwie :D ale za taka kase? 16 baniek? tym bardziej ze byl sknera. jak dla mnie duzy blad. podobnie jak z autokarem ktory zastawil droge. kierowca wyskoczyl, wyrzucil 2 granaty dymne a potem sobie tym autokarem jezdzil i nawet sie ni,m nie interesuja. no ale dobra. dajmy juz spokoj. film niezly
co do autokaru, to nie jeździł nim sobie tak po prostu :) autokar miał tylko zagrodzić drogę karetce, aby ta zatrzymała się w wyznaczonym miejscu i tyle. w filmie widać wyraźnie jak Werbus (kierowca) natychmiast po tym manewrze, wyskakuje zza kółka i zapieprza jak najdalej :) .
a co do mikrofotografii, to jest taka scena w filmie, kiedy Julian pyta Magdę coś w stylu "ale skąd ja wezmę mikrofotografię oryginału"? A ona odpowiada, że przecież dają (kupcom) kopię, więc zrobią mikrofotografię kopii i "będą mieli komplet". Można wnioskować, że reżyser chciał, abyśmy odczytali, że podobnie postąpili z resztą kopii, również tych wykonanych przez Hagena.
Pozdrawiam :)
tak, rzuca granaty i ucieka ale chwile pozniej kiedy ogloszono czerwony alert ten wlasnie autokar wyjezdza sobie jak gdyby nigdy nic a Dorocinski jest niedaleko i nic nie robi.
nie czepiając się, to nie granaty, tylko to co rzucał werbus to świeca dymna (i była tylko jedna, potem chłopaki w kanale cisnęli jeszcze coś mocnego ale nie wiem co to mogło być, może jakiś gaz paraliżujący).
A teraz co do autokaru, to chyba oglądaliśmy dwie różne wersje filmu, bo jak przed chwilą patrzyłem to nie widziałem tam nie daleko Dorocińskiego, a autobus tak sobie nie wyjeżdża tylko go psy (policja) odprowadza gdzie, przecież widać tam jednego funkcjonariusza stojącego obok kierowcy. Po prostu go odstawiają żeby się mogli lepiej karetką zająć.